Poczułam chłód. Dostałam gęsiej skórki. Rozejrzałam się. Jedno okno się otworzyło. Podeszłam do niego i już chciałam je zamknąć gdy jakaś czarna chmara ptaków wleciała do środka. Zasłoniłam twarz by ochronić się przed ich dziobami i szponami. Krzyknęłam. Położyłam się zakrywając głowę. Po chwili ptaki mnie zostawiły. Podniosłam wzrok i ujrzałam Chrisa i Aarona. Teraz te cholerne ptaszyska atakowały ich. Widziałam krew i pióra. Zrobiło mi się słabo. Nagle ptaki zaczęły płonąć. Zaśmierdziało spalenizną. Słychać było jeden wielki wrzask i świergot aż uszy bolały. Wiedziałam, że ptaki giną za sprawą Aarona, to on umiał posługiwać się ogniem. Spojrzałam na niego. Chłopak osunął się na ziemię, zakrywając twarz w dłoniach. Próbowałam się do niego przedostać. Niedobrze mi się robiło gdy nadeptywałam na zdechłego ptaka. Na podłodze leżało pierze i mnóstwo krwi.
-Aaron, w porządku?- Spytałam klękając obok niego. Złapałam jego rękę, ale on się wyszarpnął. Chris stanął za mną. - Pokaż, co Cię boli?- Spytałam. Chłopak pokręcił głową, widziałam jednak, że płacze. Jego dłonie były czerwone od krwi. -Proszę Aaron, nie wygłupiaj się.- Głos mi się załamał. Dlaczego on nie chce sobie pomóc. Chris złapał jego dłonie odsuwając je od twarzy. Zakryłam usta by powstrzymać krzyk. Po jego policzku zamiast łez spływała krew. Serce mi się ścisnęło. Nie mogłam na to patrzeć.
-Przepraszam.- Wyszeptałam po czym pobiegłam do pokoju. Obraz mi się zamazał przez łzy. Usiadłam ciężko na łóżku. Cała drżałam. Czy będzie coś Aaronowi? Nie wyczułam jego śmierci, jednak wiedziałam, że dobrze nie jest. Bałam się o niego. Uratował nas i najbardziej ucierpiał. Zaczęłam się zastanawiać co te ptaki właściwie robiły? Skąd się tu wzięły i po co nas atakowały? Jak dobrze, że nikogo więcej tu nie było. Pomyślałam o Juliet i jej dziecku. Czy groziłoby tu jej niebezpieczeństwo?
Nie mogłam na siebie patrzeć. Cała byłam w krwi, a moje ubrania przesiąknęły zapachem spalenizny. Przebrałam się i umyłam. Uspokoiłam się, więc postanowiłam iść, zobaczyć co Aaronem. Zapukałam do jego pokoju i weszłam. Chłopak siedział na łóżku. Miał spuszczoną głowę. Gdy weszłam na szafce zapaliła się świeczka.
-W porządku? Przepraszam, że uciekłam, nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje.- Usiadłam obok niego. Aaron jednak unikał mojego wzroku. Ujęłam jego dłoń. - Coś nie tak?- Spytałam czując jak serce mi przyspiesza. Chłopak westchnął smutno. Powoli przekręcił głowę w moją stronę. Zakryłam usta dłonią.
-Tak mi przykro!- Powiedziałam czując niewyobrażalny smutek. Aaron nie miał lewego oka. Widziałam bliznę, jeszcze czerwoną. Powiekę miał napuchniętą.
-Nie przejmuj się. - Odparł ściskając moją dłoń. Jak miałam się nie przejmować?
-Nie można Ci jakoś pomóc?- Spytałam. Chłopak wzruszył ramionami.
-A co to zmieni?- Odrzekł. Przytuliłam go mocno. Potrzebował tego, ja także. Rozpłakał się po chwili. Przycisnął mnie do siebie jakby obawiał się, że zaraz sobie pójdę. Ja jednak nigdzie się nie wybierałam. - Melanie, oni Cię szukają.- Szepnął. Zmarszczyłam brwi. O czym on mówił?
-Kto?- Zapytałam.
-Nie dostaną Cię, słyszysz? Nie pozwolę.- Odparł całując moją skroń. Nie chciałam na niego naciskać, ale wciąż nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie.
-Aaron, o kim mówisz?- Spytałam. Chłopak milczał. Nagle do pokoju wszedł Chris.
-Jedziemy stąd.- Powiedział.
Nie miałam nawet czasu by zapytać o co chodzi. Wiedliśmy do jakiegoś starego samochodu o którym nie miałam pojęcia.
Chris był kiepskim kierowcą. Już pewnie Aaron lepiej by prowadził, gdyby posiadał parę oczu. Obijałam się na fotelu. Wampir zasuwał z 160 kilometrów na godzinę i to po nierównym terenie. Bałam się, że zaraz rozbijemy się o drzewo. Uspokajała mnie myśl, że nie wyczuwam żadnej śmierci.
-Możemy porozmawiać? W końcu?- Spytałam. Żaden się nie odezwał. Zacisnęłam usta.
Zaczęłam pomału usypiać. Leżałam zwinięta w kłębek na tylnych siedzeniach. Aaron i Chris rozmawiali między sobą szeptem. Chyba myśleli, że śpię.
-I tak nie uciekniemy przed nim.- Powiedział Chris, zmieniając bieg. Samochód szarpnął.
-A co możemy zrobić?- Odparł Aaron. Mój chłopak westchnął cicho.
-Tak mi głupio... Tyle się teraz dzieje. Najpierw Melanie nawiedzając koszmary, teraz ty straciłeś oko. Co będzie dalej? Obydwoje wiemy czego on chce.- Powiedział. Nekromanta pokręcił głową.
-Melanie się nie zgodzi. Ja też się nie zgadzam. Znajdziemy inny sposób.- Odparł. Serce zabiło mi szybciej. O co tu chodziło? Czy Chris chce coś zrobić głupiego? Na co się nie zgodzę?
-Zaopiekuj się nią. - Odezwał się w końcu wampir. - Pewnie za kilka lat się jej oświadczysz, weźmiecie ślub, potem spłodzicie dzieci, będziecie się kochać...
-Przestań.- Przerwał Aaron.- Gadasz głupoty. Myślisz, że ona o tobie zapomni, a tym bardziej, że będzie ze mną?
-Ja jestem wampirem... Nie potrafię kochać. Staram się, ale chyba mi to nie idzie.- Powiedział, a ja poczułam jak oczy robią mi się wilgotne. Jak on śmie tak kłamać? Nie może w końcu przyznać się, że jest Hybrydem? Duma mu nie pozwala? Zacisnęłam zęby czując smutek. Chris chce mnie opuścić?
-Nie rozumiem Cię.- Rzekł Aaron.- Po co z nią jesteś skoro jej nie kochasz? Musisz coś do niej czuć i nie chodzi mi tu o rządzę krwi. Okłamujesz ją cały czas? Ona Ci wierzy? Melanie nie jest głupia. Ty coś ukrywasz.- Gdy chłopak to powiedział, zauważyłam, że Chris zaciska dłonie na kierownicy.
-Nic nie wiesz.- Warknął. Zabolało mnie to bardzo. Miałam ochotę powiedzieć całą prawdę, jednak się powstrzymałam. Chciałam się przekonać co takiego powie mi Chris gdy będzie musiał odejść. Jakie wytłumaczenie wymyśli.
Usnęłam w końcu. Gdy się obudziłam, samochód stał. Podniosłam się. Byłam sama. Założyłam kurtkę, którą miałam zwiniętą pod głową i wyszłam na dwór. Było dość chłodno. Ujrzałam Aarona. Stał do mnie tyłem. Jego włosy trzepotały na wietrze. Chłopak trzymał dłonie w kieszeniach. Miał koszulkę z krótkim rękawem, jednak pomimo chłodnego wiatru, nie dostrzegłam gęsiej skórki na jego rękach. Podeszłam cicho, mimo to, mnie usłyszał.
-Cześć.- Powiedział nie odwracając się. Podeszłam bliżej, zrównując się z nim. Stanęłam po jego lewej stronie. Żal ścisnął moje serce gdy ujrzałam dziurę w miejscu, gdzie powinien mieć oko. Chłopak został oszpecony do końca życia. Wcisnęłam dłoń do jego kieszeni, splatając swoje palce z jego.
-Gdzie Chris?- Spytałam. Aaron spuścił głowę. Serce zabiło mi szybciej. - Odszedł?- Zdziwiłam się. Dlaczego nawet się nie pożegnał. Po moim policzku spłynęła łza. Aaron odwrócił się w moją stronę i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego pierś, wsłuchując się w bicie jego serca.
-Tak po prostu poszedł...- Płakałam, mimo iż słyszałam rozmowę Chrisa z Aaronem, nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko. Moje serce było rozdarte. Dlaczego ten idiota nie przyznał się, że jest Hybrydem? Dlaczego powiedział, że mnie nie kocha? Nienawidziłam go, za to, że skradł moje serce.
-Nie płacz.- Polecił Aaron gładząc mnie między łopatkami. Pokręciłam głową. Stanęłam na palcach przyciskając swoje usta do ust chłopaka. Pocałowałam go mocno. Aaron westchnął i schylił głowę by było mi wygodniej. Obydwoje wiedzieliśmy, że to bardzo smutny pocałunek, pozbawiony miłości. Chciałam po prostu wypełnić tą pustkę.
-Melanie...- Chłopak puścił moje wargi. Dotknęliśmy się czołami. Położyłam dłonie na jego ciepłej szyi. Zamknęłam oczy pozwalając by jego oddech otulił moją twarz.
-Dlaczego milczysz?- Spytałam. Aaron wsadził nos w moje oko i pocałował mnie w policzek.
-Nie chcę zastępować Ci Chrisa.- Jęknął. Pokręciłam głową.
-Nie będziesz go zastępować. -Zaprzeczyłam. Po chwili znów go pocałowałam. Tym razem wyczułam emocje w pocałunku. Aaron objął mnie czule. Trzeba było zostać przy nim, a nie pchać się do Chrisa.
Aaron o dziwo prowadził samochód lepiej od Chrisa. Siedziałam z przodu i obserwowałam ruchy chłopaka. Sprawnie zmieniał biegi i manewrował kierownicą. Wzrok miał utkwiony w drodze przed nim, ani razu nie mnie nie spojrzał.
-Powiesz mi co się dzieję? Proszę.- Powiedziałam. Aaron westchnął cicho.
-Osoba, której głos słyszałaś w głowie to był ojciec Chrisa.- Powiedział, a mi zrobiło się słabo. Jego ojciec? Podobno jest on wcielonym złem! -Nie powiem Ci wszystkiego, Chris coś ukrywał, ale nie wiem co. Przykro mi z twojego powodu. Kochasz go.
-Może kiedyś.- Wtrąciłam.
-A co ze mną?- Spytał po chwili. Spojrzał na mnie na krótką chwilę po czym znów utkwił wzrok w drodze.- Nie chcę się z tobą całować gdy wiem, że myślisz o innym.- Powiedział zaciskając usta.
-Nie myślę.- Zaprzeczyłam. Aaron uśmiechnął się.
-Naprawdę?- Spytał unosząc brew do góry.
-Zatrzymaj się.- Poleciłam. Chłopak zahamował. Wyłączył samochód i spojrzał na mnie. Uniósł brwi do góry i wyczekiwał. Zagryzłam wargę. Przeszłam na jego kolana, zahaczając nogą o hamulec ręczny. Usiadłam wygodnie i przyciągnęłam twarz Aarona do swojej. Po chwili pocałowałam go. Czułam, że jestem mu to winna. Musnęłam wargami jego lewy policzek. Poczułam jak mięśnie na jego twarzy się napinają.
-Przepraszam.- Szepnęłam. Chłopak uśmiechnął się kręcąc głową.
-Nie przepraszaj, to przyjemne.- Rzekł. Uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy... oko. Wcale nie wyglądał brzydko z blizną. Ujęłam delikatnie jego policzki, kręcąc na nich kółka.
Chris był kiepskim kierowcą. Już pewnie Aaron lepiej by prowadził, gdyby posiadał parę oczu. Obijałam się na fotelu. Wampir zasuwał z 160 kilometrów na godzinę i to po nierównym terenie. Bałam się, że zaraz rozbijemy się o drzewo. Uspokajała mnie myśl, że nie wyczuwam żadnej śmierci.
-Możemy porozmawiać? W końcu?- Spytałam. Żaden się nie odezwał. Zacisnęłam usta.
Zaczęłam pomału usypiać. Leżałam zwinięta w kłębek na tylnych siedzeniach. Aaron i Chris rozmawiali między sobą szeptem. Chyba myśleli, że śpię.
-I tak nie uciekniemy przed nim.- Powiedział Chris, zmieniając bieg. Samochód szarpnął.
-A co możemy zrobić?- Odparł Aaron. Mój chłopak westchnął cicho.
-Tak mi głupio... Tyle się teraz dzieje. Najpierw Melanie nawiedzając koszmary, teraz ty straciłeś oko. Co będzie dalej? Obydwoje wiemy czego on chce.- Powiedział. Nekromanta pokręcił głową.
-Melanie się nie zgodzi. Ja też się nie zgadzam. Znajdziemy inny sposób.- Odparł. Serce zabiło mi szybciej. O co tu chodziło? Czy Chris chce coś zrobić głupiego? Na co się nie zgodzę?
-Zaopiekuj się nią. - Odezwał się w końcu wampir. - Pewnie za kilka lat się jej oświadczysz, weźmiecie ślub, potem spłodzicie dzieci, będziecie się kochać...
-Przestań.- Przerwał Aaron.- Gadasz głupoty. Myślisz, że ona o tobie zapomni, a tym bardziej, że będzie ze mną?
-Ja jestem wampirem... Nie potrafię kochać. Staram się, ale chyba mi to nie idzie.- Powiedział, a ja poczułam jak oczy robią mi się wilgotne. Jak on śmie tak kłamać? Nie może w końcu przyznać się, że jest Hybrydem? Duma mu nie pozwala? Zacisnęłam zęby czując smutek. Chris chce mnie opuścić?
-Nie rozumiem Cię.- Rzekł Aaron.- Po co z nią jesteś skoro jej nie kochasz? Musisz coś do niej czuć i nie chodzi mi tu o rządzę krwi. Okłamujesz ją cały czas? Ona Ci wierzy? Melanie nie jest głupia. Ty coś ukrywasz.- Gdy chłopak to powiedział, zauważyłam, że Chris zaciska dłonie na kierownicy.
-Nic nie wiesz.- Warknął. Zabolało mnie to bardzo. Miałam ochotę powiedzieć całą prawdę, jednak się powstrzymałam. Chciałam się przekonać co takiego powie mi Chris gdy będzie musiał odejść. Jakie wytłumaczenie wymyśli.
Usnęłam w końcu. Gdy się obudziłam, samochód stał. Podniosłam się. Byłam sama. Założyłam kurtkę, którą miałam zwiniętą pod głową i wyszłam na dwór. Było dość chłodno. Ujrzałam Aarona. Stał do mnie tyłem. Jego włosy trzepotały na wietrze. Chłopak trzymał dłonie w kieszeniach. Miał koszulkę z krótkim rękawem, jednak pomimo chłodnego wiatru, nie dostrzegłam gęsiej skórki na jego rękach. Podeszłam cicho, mimo to, mnie usłyszał.
-Cześć.- Powiedział nie odwracając się. Podeszłam bliżej, zrównując się z nim. Stanęłam po jego lewej stronie. Żal ścisnął moje serce gdy ujrzałam dziurę w miejscu, gdzie powinien mieć oko. Chłopak został oszpecony do końca życia. Wcisnęłam dłoń do jego kieszeni, splatając swoje palce z jego.
-Gdzie Chris?- Spytałam. Aaron spuścił głowę. Serce zabiło mi szybciej. - Odszedł?- Zdziwiłam się. Dlaczego nawet się nie pożegnał. Po moim policzku spłynęła łza. Aaron odwrócił się w moją stronę i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego pierś, wsłuchując się w bicie jego serca.
-Tak po prostu poszedł...- Płakałam, mimo iż słyszałam rozmowę Chrisa z Aaronem, nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko. Moje serce było rozdarte. Dlaczego ten idiota nie przyznał się, że jest Hybrydem? Dlaczego powiedział, że mnie nie kocha? Nienawidziłam go, za to, że skradł moje serce.
-Nie płacz.- Polecił Aaron gładząc mnie między łopatkami. Pokręciłam głową. Stanęłam na palcach przyciskając swoje usta do ust chłopaka. Pocałowałam go mocno. Aaron westchnął i schylił głowę by było mi wygodniej. Obydwoje wiedzieliśmy, że to bardzo smutny pocałunek, pozbawiony miłości. Chciałam po prostu wypełnić tą pustkę.
-Melanie...- Chłopak puścił moje wargi. Dotknęliśmy się czołami. Położyłam dłonie na jego ciepłej szyi. Zamknęłam oczy pozwalając by jego oddech otulił moją twarz.
-Dlaczego milczysz?- Spytałam. Aaron wsadził nos w moje oko i pocałował mnie w policzek.
-Nie chcę zastępować Ci Chrisa.- Jęknął. Pokręciłam głową.
-Nie będziesz go zastępować. -Zaprzeczyłam. Po chwili znów go pocałowałam. Tym razem wyczułam emocje w pocałunku. Aaron objął mnie czule. Trzeba było zostać przy nim, a nie pchać się do Chrisa.
Aaron o dziwo prowadził samochód lepiej od Chrisa. Siedziałam z przodu i obserwowałam ruchy chłopaka. Sprawnie zmieniał biegi i manewrował kierownicą. Wzrok miał utkwiony w drodze przed nim, ani razu nie mnie nie spojrzał.
-Powiesz mi co się dzieję? Proszę.- Powiedziałam. Aaron westchnął cicho.
-Osoba, której głos słyszałaś w głowie to był ojciec Chrisa.- Powiedział, a mi zrobiło się słabo. Jego ojciec? Podobno jest on wcielonym złem! -Nie powiem Ci wszystkiego, Chris coś ukrywał, ale nie wiem co. Przykro mi z twojego powodu. Kochasz go.
-Może kiedyś.- Wtrąciłam.
-A co ze mną?- Spytał po chwili. Spojrzał na mnie na krótką chwilę po czym znów utkwił wzrok w drodze.- Nie chcę się z tobą całować gdy wiem, że myślisz o innym.- Powiedział zaciskając usta.
-Nie myślę.- Zaprzeczyłam. Aaron uśmiechnął się.
-Naprawdę?- Spytał unosząc brew do góry.
-Zatrzymaj się.- Poleciłam. Chłopak zahamował. Wyłączył samochód i spojrzał na mnie. Uniósł brwi do góry i wyczekiwał. Zagryzłam wargę. Przeszłam na jego kolana, zahaczając nogą o hamulec ręczny. Usiadłam wygodnie i przyciągnęłam twarz Aarona do swojej. Po chwili pocałowałam go. Czułam, że jestem mu to winna. Musnęłam wargami jego lewy policzek. Poczułam jak mięśnie na jego twarzy się napinają.
-Przepraszam.- Szepnęłam. Chłopak uśmiechnął się kręcąc głową.
-Nie przepraszaj, to przyjemne.- Rzekł. Uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy... oko. Wcale nie wyglądał brzydko z blizną. Ujęłam delikatnie jego policzki, kręcąc na nich kółka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz