informacja

Bajkowe Szablony zostały otwarte : 8.11.2014r

Przed pobraniem/zamówieniem szablonu zapoznaj się z regulaminem!

Kliknij tutaj, aby zobaczyć, jak poprawnie wgrać szablon.

Szablon główny wykonały oreuis i Mrs Black.

Galeria została zaktualizowana.

NABÓR JEST OTWARTY!
Jeśli masz chęć współtworzyć Bajkowe Szablony zapraszam do zakładki "nabór"!

poniedziałek, 9 lutego 2015

seventh

Nikt wciąż nie wiedział, że Chris jest Hybrydem. Chłopak próbował to ukrywać, ale z każdym dniem było to coraz trudniejsze. Wszyscy zastanawiali się nad naszym związkiem. Wampiry nie kochają, ale Chris im nie jest.
Skończyłam jeść śniadanie. Joy i Beat wstali bardzo wcześnie i poszli na spacer. Nie mają co robić tylko włóczą się po okolicy. Shawn pochłaniał właśnie czwartą porcję. 
-Gdzie Juliet?- Spytałam. Chłopak wzruszył ramionami.
-Źle się czuła, została w łóżku.- Odparł. Zmarszczyłam brwi. Oni zawsze przychodzili razem. Nawet gdy któreś z nich nie chciało, to te drugie siłą je tu zaciągało. Podniosłam się.
-Nie masz nic przeciwko, że do niej pójdę?- Spytałam. Shawn uśmiechnął się.
-Idź.- Rzekł. 
Weszłam schodami na górę i ruszyłam w kierunku pokoju Shawna. 
-Gdzie idziesz upiorku?- Usłyszałam głos Chrisa. Uśmiechnęłam się. 
-Idę do Juliet pijawko.- Odparłam. Wampir zaśmiał się. Po chwili podszedł do mnie bliżej. 
-Coś jej jest?- Spytał. Wzruszyłam ramionami. 
-Właśnie idę sprawdzić.- Rzekłam. Chris uśmiechnął się.
-To sprawdź. Jej krew pachnie dziś wyjątkowo przyjemnie. - Pacnęłam go w ramię. 
-Skończ z tą krwią. To trochę psychiczne.- Powiedziałam mijając go. Zatrzymałam się przed pokojem Shawna. Zapukałam głośno i weszłam do środka.
Juliet leżała zwinięta w kłębek. Podeszłam do niej.
-Hej, Shawn mówił, że nie czujesz się najlepiej.- Powiedziałam. Dziewczyna przekręciła się na plecy.
-Bo to prawda.- Odparła.- Ale nie umieram? - Spytała. Zaśmiałam się kręcąc głową.
-Nie, jeszcze trochę pożyjesz. -Odparłam. Juliet uśmiechnęła się i usiadła przyciągając kolana do piersi. Po chwili na jej twarzy wymalował się grymas bólu. 
-Byłaś kiedyś w ciąży?- Spytała. Zdziwiłam się lekko. Skąd pomysł na takie pytanie.
-Nie miałam za bardzo z kim.- Odparłam. Juliet uśmiechnęła się. Po chwili położyła dłoń na swoim brzuchu.
-Ja jestem.- Rzekła. 
-Ojej!- Wyrwało mi się.- To znaczy, gratulację. - Dodałam szybko. Juliet mówiła kiedyś, że chce mieć córeczkę, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.- Niech zgadnę. Shawn nic nie wie i nawet się nie domyśla.- Powiedziałam. Dziewczyna zagryzła wargę w uśmiechu.
-Nie jest błyskotliwy jeśli chodzi o takie rzeczy. - Odparła. Zaśmiałam się.
-A jaki chłopak jest?- Spytałam. Po chwili w mojej głowie pojawił się obraz Joy i Beata. On się jej oświadczył to znaczy, że chcą mieć ślub, a to się wiąże z tym, że będą mieć dzieci! Nie, Joy nigdy nie mówiła o dzieciach. Miała z nimi słaby kontakt. 
Pomyślałam też o mnie i o Chrisie. Co będzie z nami? Czy chłopak będzie chciał spłodzić kolejnego Hybryda? O ile dożyjemy tych czasów kiedy będziemy w stu procentach pewni, że chcemy wiązać swoją przyszłość ze sobą. Zaraz, Chris jest stary. To znaczy jak na wampira to nie, ale ogólnie, to mógłby mieć pra  pra wnuków. 
-W porządku?- Z zamyśleń wyrwała mnie Juliet. Uśmiechnęłam się niepewnie.
-Tak tylko myślałam.- Odparłam.- Nie mogę uwierzyć, że Shawn zostanie tatusiem. - Dodałam. Juliet zaśmiała się.
-Ja tak samo. To wszystko się wyklucza. - Powiedziała. Po chwili położyła się na nowo.- Przepraszam, że Cię o to proszę, ale czy mogłabyś pójść po Aarona? Nie wiem czy zna się na ciążach, ale z pewnością poradzi coś na mój ból głowy. 
-Już idę.- Obdarzyłam Juliet uśmiechem i wyszłam.
Aarona znalazłam w kuchni. Uśmiechnął się do mnie. Nie dało się ukryć, że jesteśmy przyjaciółmi. Dużo razem przeżyliśmy i to nas do siebie zbliżyło, choć najpierw to rozdzieliło. Usiadłam na blacie.
-Juliet prosiła byś do niej poszedł.- Powiedziałam. Shawn, który wcinał chyba dziesiątą porcję przestał jeść i spojrzał na mnie.
-Coś jej jest?- Spytał z przejęciem w głosie. 
-Nie. To znaczy tak.- Uśmiechnęłam się.- Ale nie martw się to nic złego. - Dodałam pospiesznie widząc zakłopotanie na twarzy chłopaka.- To co pójdziesz do niej?- Zwróciłam się do Aarona. Nekromanta kiwnął głową i zniknął mi z oczu. 
-Juliet jest chora?- Zapytał po chwili Shawn. Pokręciłam głową.- To co jej jest?- Zdziwił się. To było piękne, że on się ją tak przejmował. 
-Nie wiem, czy powinieneś się tego dowiadywać ode mnie.- Rzekłam. Shawn napił się szybko herbaty, czy cokolwiek tak miał i pobiegł na górę. Miałam wrażenie, że po schodach biegnie stado słoni, dudniło w całym domu.
 -Chyba jesteśmy sami.- Wzdrygnęłam się słysząc głos Chrisa. Dlaczego on zawsze mnie tak zaskakuje? Nigdy nie wiem kiedy przychodzi. 
Chłopak stanął przede mną i dotknął moje kolana.
-Ściąłeś włosy!- rzekłam widząc jego nową fryzurę. Jeszcze kilka minut temu wyglądał inaczej. Zatopiłam dłoń w jego jasnych włosach. Lubiłam jego przydługą czuprynę, teraz była taka króciutka. 
-Nie podoba Ci się?- Spytał. Uśmiechnęłam się. Nie był łysy, to najważniejsze.
-Bardzo Ci ładnie.- Rzekłam. Chris uśmiechnął się. Ujęłam jego twarz. 
-I co z Juliet?- Zapytał. 
-Jest w porządku.- Odparłam. Chris zmrużył oczy.
-To wszystko? Coś ukrywasz.- Rzekł. Zaśmiałam się.
-Skąd to niby wiesz?
-Twoja krew szybciej płynie w żyłach.- Powiedział. 
-Miałeś już nie mówić o krwi.- Przypomniałam. Chłopak uśmiechnął się. 
-Miałem skłamać? Tak w ogóle jestem wampirem. No może w połowie, ale jednak. Nie potrafię się tego wyzbyć, tak samo jak ty nie potrafisz przestać czuć śmierci. To naturalne. I wiesz co teraz czuję? Twoja krew krzyczy, że mnie pragniesz. - Walnęłam go w ramię.
-Coś Ci szwankuje. Wcale Ciebie nie pragnę.- Odparłam. To było małe kłamstewko. Chris zawsze mnie intrygował i z chęcią spędzałam z nim każdy wolny czas. Zbliżyłam swoje usta do jego.- A co teraz krzyczy moja krew?- Spytałam unosząc brew. Chris dotknął czołem moje czoło.
-Nie wiem czy mogę to powiedzieć. To takie niecenzuralne słowa. - Powiedział. Zaśmiałam się całując go. -To bardzo niecenzuralne słowa.- Dodał łapiąc mnie za uda. Objęłam jego szyje. Chłopak miał taką chłodna skórę bez względu na to czy było ciepło czy zimno, temperatura jego ciała się nie zmieniała. Żałowałam, że jesteśmy w kuchni i siedzę na tym głupim blacie. Wolałam teraz znaleźć się w pokoju.
Nagle chłopak oderwał się ode mnie, przez co prawie spadłam. Spojrzał w bok i uśmiechnął się.Jeszcze nigdy nie widziałam by na jego twarzy malowała się taka niepewność. Zwróciłam wzrok w tą samą stronę co Chris. Przy drzwiach stali Beat i Joy. Zarumieniłam się. Chyba nas przyłapali. Chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się lekko po czym odszedł. Minął Beata i Joy i wyszedł z domu. Spuściłam wzrok. Nie chciałam się tłumaczyć.
-Trochę tego nie rozumiem.- Powiedziała Joyshe podchodząc do mnie. - Wy naprawdę jesteście razem?- Spytała. Kiwnęłam głową.
-Malanie, wybacz, że to powiem.- Rzekł Beat opierając się o stół na przeciw mnie.- Twój związek z Chrisem jest taki sam jak człowieka z kanapką. To nie jest prawdziwe uczucie, przynajniej nie z jego strony. - Powiedział. Chłopak miałby rację gdyby Christopher był wampirem, on jednak jest hybrydem.
-Nie martwcie się o mnie. - Poleciłam. Nie chciałam by się mną tak bardzo przejmowali. Może kiedyś Chris powie im prawdę. Na razie trzeba udawać.
Zeszłam z blatu i ruszyłam w stronę drzwi. Gdzie się podział Chris? Wyszłam na dwór. Nagle poczułam ból głowy. Zatrzymałam się zamykając oczy. Czyjś głos szumiał mi w myślach. Z początku zdawał się być obcy, dopiero po chwili okazał się być znajomy.
Otworzyłam oczy pełne łez.
-Chris?!- Zawołałam. Czułam nieprzyjemny ucisk z klatce piersiowej. Po chwili zrobiło mi się tak słabo, że nie byłam w stanie ustać na nogach. Runęłam do tyłu, jednak nie zderzyłam się  ziemią. Czyjeś ramiona ochroniły mnie przed tym. Zamknęłam oczy licząc do dziesięciu, musiałam się uspokoić.
-Melanie?- Usłyszałam głos Chrisa. Moja głowa leżała na jego kolanach. Otworzyłam oczy powstrzymując się od płaczu. Chłopak odgarnął mi włosy z twarzy. Wzdrygnęłam się czując jego zimną dłoń na moim policzku.
-Co się stało?- Spytał cicho uważnie przyglądając się mojej twarzy. Wzięłam haust powietrza.
-Słyszałam w głowie głos. Mówił mi straszne rzeczy. Przedstawiał mi drastyczne sceny. To był twój brat.- Powiedziałam. Po moim policzku spłynęła łza. Chris przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Jesteś pewna?- Spytał.- Christian jest w więzieniu. Nikt jeszcze z niego nie zdołał uciec. Może to nie był on?- Rzekł. Próbowałam się skupić.
-Możliwe, że to ktoś kto ma bardzo podobny głos do niego.- Powiedziałam. Chris zamknął oczy wzdychając.
-Spróbuj zapomnieć, zajmę się tym.- Polecił. Jego głos zadrżał. Odsunęłam się od niego przyglądając się jego smutnej twarzy.
-Wiesz kto to, prawda?- Spytałam gniewnie. Chłopak otworzył usta żeby coś powiedzieć, jednak wciąż milczał.
-Nie wiem.- Odparł po chwili spuszczając głowę. On kłamał. Wiedział, a raczej miał pewne przypuszczenia z którymi nie chciał się ze mną podzielić. ]
Podniosłam się energicznie, jednak przeceniłam swoje możliwości. Nim postawiłam krok zakręciło mi się w głowie. Chris zdążył mnie złapać w ostatniej chwili. Zapłakałam. Co ja wyprawiałam? Robiłam z siebie ofiarę.

-Nadal boli?- Aaron usiadł na krześle obok mojego łózka. Spojrzałam na niego.
-Nie, już przestało.- Odparłam. Rzeczywiście głowa nie bolała dzięki jego zaklęciom. Chłopak uśmiechnął się. Po chwili zauważyłam, że ma po równo tatuaży na rękach.
-Miałeś urodziny?- Zdziwiłam się. - Dlaczego nie powiedziałeś?- Spytałam. Czułam wyrzuty sumienia. Aaron wzruszył ramionami.
-Co by to dało?- Odparł.
-Nie miał byś spóźnionych życzeń urodzinowych.- Powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się. Uścisnęłam jego dłoń. -To gdzie będą kolejne tatuaże?-Spytałam, bo ręce miał już zajęte. Aaron zacisnął jedną pięść i ją uniósł pokazując mi kostki.
-Tu.- Odparł. Uśmiechnęłam się. Będzie mieć teraz małe pentagramki.
-Melanie...- Aaron spojrzał na mnie. -Chcę, żebyś wiedziała, że nie musisz się bać. No wiesz, Chris zawsze zdąży Cię uratować, masz w nim wsparcie.
-A co z tobą?- Spytałam. Chłopak uśmiechnął się.
-O sobie już nie wspomnę.- rzekł. Aaron był wspaniałym przyjacielem. Przytuliłam go mocno czując jak wzdycha. Jego skóra była taka ciepła. Był przeciwieństwem Chrisa. Pocałowałam jego skroń czując mrowienie na wargach. Odsunęłam się powoli. Na twarzy Aarona malował się uśmiech.
-Banshee.- Szepnął gładząc mnie po policzku. Do końca życia zostanę jego banshee, to się nie zmieni.

Nie mogłam spać. Gdy tylko zamykałam oczy w mojej głowie pojawiały się makabryczne obrazy. Widziałam martwych ludzi. Byli sini, pozbawieni krwi. Ich ciała leżały powykręcane w dziwne kierunki. Mieli wybałbuszone oczy, a ich źrenice były tak wielkie, że zajmowały niemal całą powierzchnię tęczówki.
Usiadłam przyciągając kolana do piersi. Serce biło mi szybko, nie mogłam się uspokoić.
-Chris!- Zawołałam. Głos mi się załamał. Po chwili drzwi do pokoju się otworzyły. Zapłakałam. Chłopak usiadł obok i objął mnie ramieniem. Wcisnęłam twarz w jego ramię.
Co się ze mną działo? Nigdy nie byłam taka rozryczana jak teraz. Drżałam w ramionach Chrisa jak małe, kruche dziecko. Zrobiło mi się zimno. Nie wiem czy to przez chłodną skórę chłopaka, czy po prostu organizm płata mi figle.
-Ja nie chcę tego widzieć. - Szepnęłam. Umoczyłam łzami koszulę Chrisa.
-Uspokój się.- Polecił. Łatwo mu było mówić.
-To straszne!- Jęknęłam owijając wokół palca materiał jego koszuli.
-Chcesz to pójdę po Joy.- Rzekł. Pokręciłam głową.
-Chcę byś ty przy mnie był!- Powiedziałam gniewnie. Dlaczego Chris zawsze próbuje się od wszystkiego wymigać? -To ty jesteś moim chłopakiem.- Przypomniałam. Chłopak zagryzł wargę.
-Wiem, przepraszam.- Odparł. Westchnęłam. Nie chciałam się kłócić.
-Jestem zmęczona, chcę spać, ale nie mogę.- Odrzekłam. Chris ujął moją twarz w dłonie.
-Powiedz co widzisz.- Powiedział kładąc kciuki na moich powiekach. Wzdrygnęłam się widząc straszne obrazy w głowie.- Jestem tu, nie bój się.- Usłyszałam szept chłopaka. Próbowałam się uspokoić. Wzięłam głęboki wdech.
-Widzę kogoś. To dziewczyna.- Powiedziałam. Po chwili obraz się przybliżył. Zaschło mi w gardle. - Ona nie żyje.- Dodałam.- Jej ręce... cała jest w głębokich bliznach... Krwawi.
Nagle usłyszałam odgłos łamanej kości. Krzyknęłam mimo iż wiedziałam, że to moja wyobraźnia. Po policzkach spłynęły mi łzy. Chris zabrał swoje kciuki z moich oczów, bym mogła je otworzyć. Spojrzałam na niego. Twarz chłopaka pełna była bólu i strachu.
-Jestem zmęczona.- Powiedziałam łamliwym głosem. Jedyne czego pragnęłam to pójść spać. Spojrzałam błagająco na Chrisa. - Uderz mnie, chcę stracić przytomność.- Poleciłam. Chłopak pokręcił głową.
-Nie wygłupiaj się.- Rzekł. Mówiłam jednak poważnie.
-Tylko to da mi ulgę. Nie dam rady usnąć sama.- Powiedziałam. Zdawało mi się, że oczy Chrisa są pełne łez, jednak żadnej nie uronił.
-Nie uderzę Cię.- Odparł. Zacisnęłam usta.
-Chcesz bym cierpiała?- Spytałam. Wiedziałam, że jest mu ciężko, stawiałam go w niekomfortowym położeniu. Chris westchnął.
Po chwili chłopak pocałował mnie. Jego chłodne wargi muskały moje. Ujął moją twarz. Widziałam, że walczy ze sobą. Nie chciał zrobić mi krzywdy. Miałam cały czas otwarte oczy, bo bałam się, że gdy je zamknę to ujrzę na nowo zabitych ludzi.
Chris podniósł mnie i posadził sobie na kolanach.
-Wybacz.- Szepnął. Szarpnął mną do tyłu i uderzył moją głową o kant szafki. W pierwszej chwili poczułam nieopisany ból, który po chwili zniknął. Chyba się uśmiechnęłam. W końcu straciłam przytomność.

Ręka mi zdrętwiała. Próbowałam wyciągnąć ją spod pleców. Otworzyłam pomału oczu.
-Melanie!- Nim się spostrzegłam znalazłam się w ramionach Chrisa. Chłopak przytulił mnie mocno.- Bałem się, tak długo spałaś.- Powiedział. Uśmiechnęłam się zatapiając dłoń w jego włosach. Po chwili odnalazłam jego usta i mocno go pocałowałam. Makabryczne obrazy zniknęły z mojej głowy. Westchnęłam z ulgi. Wciągnęłam Chrisa pod kołdrę zdejmując mu koszulę. Pocałowałam go w obojczyk.
-Jak się czujesz, nic Cię nie boli?- Spytał. Zaśmiałam się.
-Jest dobrze, a może być lepiej.- Odparłam. Chris uśmiechnął się. Chwycił moją bluzkę i szybko ją mi ściągnął. Zaparło mi dech w piersiach gdy jego chłodne ciało dotknęło mojego. Poczułam serię przyjemnych dreszczów. Jego ramiona zamknęły się wokół mnie. Czas tak jakby zwolnił. Liczył się teraz tylko i wyłącznie Chris. Jego wagi obejmowały moje, tylko na chwilę je puszczał bym mogła zaczerpnąć odrobinę więcej powietrza. Jego dłonie gładziły mnie po karku.

-Melanie wyłaź.- Polecił Chris. Zaśmiałam się cicho. Leżałam na torsie chłopaka przykryta całkowicie kołdrą. Było mi gorąco, czego nie można powiedzieć o Chrisie. Mimo iż moje ciało się do niego kleiło on pozostawał chłodny. Po chwili poczułam jak chłopak odkrywa kołdrę z mojej głowy. Od razu zrobiło się zimniej. Spojrzałam na niego. Wydawał się być taki beztroski, ale jednocześnie spokojny. Wpełzłam wyżej po Chrisie. Dotknęłam jego twarzy. Był taki przystojny.
-Powiedz, że mnie kochasz, tak rzadko to od Ciebie słyszę.- Poleciłam ujmując jego twarz. Chris położył dłoń na moich plecach. Wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł dreszcz.
-Kocham Cię Melanie.- Rzekł. Objęłam swoimi wargami jego usta. Tak bardzo lubiłam jak wypowiadał moje imię, robił to w taki subtelny sposób. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Odsunęłam się od Chrisa i ujrzałam Aarona. Chłopak uśmiechnął się i zarumienił. Poczułam jak Chris naciąga na mnie kołdrę i obejmuje mnie. Nie wstydziłam się przed Aaronem. Przecież wie jak wyglądam, po co to udawać?
-Nie sądziłem, że...- Powiedział drapiąc się po głowie.- Chciałem sprawdzić jak się czujesz i widzę, że raczej czujesz się dobrze.- Rzekł. Uśmiechnęłam się. -Ja pójdę sobie.- Dodał wskazując na drzwi. Po chwili zniknął nam z oczu.
-Widziałaś jak na Ciebie patrzył? Jestem zazdrosny!- Powiedział Chris. Zaśmiałam się. Powiedział to w taki śmieszny sposób.

O dziwo straszne obrazy nie powróciły. Minęło już kilka dobrych tygodni kiedy po raz ostatnio słyszałam w głowie głosy. Chris próbował coś ustalić, ale nie zdziałał zbyt dużo. Nie chciałam do tego wracać. Minęło mi, więc nie trzeba tego rozpatrywać.
Zeszłam na dół. Było dość wcześnie, nie miałam co robić. Zauważyłam Shawna. Leżał na kanapie. Spał tu? Usłyszał moje kroki i się podniósł. Przeciągnął się i strzeliły mu kości. Wzdrygnęłam się.
-Co tu robisz?- Spytałam. Chłopak przetarł oczy.
-Juliet miewa humorki.- Powiedział.- Powiedziała, że ograniczam się tylko do miłości fizycznej. - Westchnął. Uśmiechnęłam się.
-Idź do niej i powiedz, że ją kochasz.- Odparłam.
-I to wystarczy?- Zdziwił się. Zaśmiałam się.
-Raczej tak.- Shawn dźwignął się z kanapy i pobiegł na górę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

.
.
.
.
.
.
template by oreuis